Moja Historia

Witam Was Serdecznie

Pisząc ten post chcę Was ustrzec przed tym by nie robić tak jak Ja  - bardzo niszczyłam "życie" moich włosów i końcówek.
Pokaże jak wyglądały włosy podczas moich wszystkich  metamorfoz które im fundowałam ...

Może zacznę od  tego jak o nie "dbałam" : kiedy miałam jakieś 12-15 lat to myłam szamponem takim jaki stał w łazience czyli przeważnie był to szampon Bambino lub wszystkim  znany Familijnym.
Używałam odżywkę  ponieważ moje włosy miały tendencję do plątania się i  , przeważnie była to Mrs.Potters b/s .
Na 3 roku Technikum ścięłam włosy z długości do łokci na krótko a wiecie dlaczego (nie chciałam ich ściąć) ale musiałam ponieważ zachciało mi się domowego rozjaśniania i niestety  tył odpadł (na wysokości ucha)  a raczej wykruszył się po umyciu i wysuszeniu użyłam jakiejś farby do pasemek która była nieziemsko tania i cena adekwatna do składu .  więc udałam się do fryzjera.I od tamtej pory przez dłuższy okres czasu regularnie je obcinałam i oczywiście farbowałam od różnych
 odcieni ,blondu, platyny, pasemek,nawet burgund( tu poznałam moją 2 połówkę ), jemu się podobało to chyba nie było tak źle .....
do czarnego.. 
 Dlaczego ja ich nie zapuszczałam ?   Kilka razy obiecywałam sobie że będę zapuszczać ale kiedy włosy nad uchem mi odstawały fryzura nabierała bezkształtu to ta chęć zapuszczania odchodziła i kończyło się wizytą u fryzjera..

Nadszedł moment w którym byłam w stanie błogosławionym i nie mogłam farbować włosów więc zeszłam do swojego koloru i postanowiłam-  skoro i tak wyglądam jak kulka to i bezkształtna  fryzura będzie do mnie pasowała i takim sposobem zapuściłam włosy do łopatek , najbardziej niepokoiło mnie to , że nie mają już takiej gęstości jak w okresie nastoletnim ..i nie chciały rosnąć dalej...
 Zaczęłam używać szamponów wszystkich które ujrzałam w reklamie(Dove uczulał głowa nieziemsko swędziała no to Head & Shoulders - przyklap nieziemski , Shauma  ,Gliss kur dużo by tu wymieniać bo wszystkie były "na jedno kopyto" do czego i tak Nivea i Garnier został ze mną na dłużej  , ich kondycja wyglądała po nich nawet nie najgorzej teraz wiem ze to od silikonów ... i tak kiedy je używałam zaczęła się moja najgorsza udręka która się mnie trzyma do tej chwili - przetłuszczanie się :((

Więc wpadłam na genialny pomysł rozjaśnię je to się wysuszą i będzie git. Było dobrze na jakieś 4 miesiące były pełne blasku ,końcówki nawet nawet, myłam co jakieś 2 -3 dni ale kiedy tak farbowałam , rozjaśniałam  , kupując oksydanty 12% żeby uzyskać przeźroczysty blond   o zgrozo włosy się łamały ale  i tak rozjaśniałam aż nie dało się ich  rozczesać po umyciu jeden wielki kołtun no ale co tam nadal je katowałam prostowałam , suszyłam gorącym powietrzem bez żadnych ochronnych serum...

Kilka foto z okresu ich zapuszczania ale również  dalej katowania farbami ...



[... trochę coś tam mi jednak przeszkadzało że są takie a nie inne więc..
 wpadłam na pomysł ze kupię jakąś maskę i  inny szampon ale najpierw upewnię się co jest dobre na te końce sterczące i ten okropny łojotok  wpisałam w Google wyświetlił mi się post z wizażu i tak szperałam czytałam i wybrałam   Seboradin  Niger z czarną rzepą  i  maskę BioWax , poleciałam do apteki i zakupiłam  ... stosowałam ją ale włosy nie zmieniły swojego wyglądu prócz tego że  dało się  rozczesać po myciu. Ale już po zastosowaniu Seboradinu zaczęło być coraz gorzej więc maltretowałam maskę 2 razy w tygodniu nakładałam ją na skalp i włosy ,nie widziałam  spektakularnych efektów i dziwiłam się dlaczego tak jest ???
Włosy po umyciu  śmierdziały sebum  a po 4 godzinach były jak bym nie myła z tydzień.. , gubiły na objętości i długości przód kruszył się więc kończył się na linii żuchwy..  myłam je rano przed wyjściem do pracy i drugi  raz jak szłam na 2 etat,schylając się czułam od siebie ten "zapach"-łoju jeśli można go nazwać zapachem raczej smrodem...nie mogłam w żaden sposób  go zlikwidować .
To mycie mnie wykańczało ponieważ, szarpałam je na mokro po czym suszyłam   suszarką ustawioną na maxa przytrzymując dodatkowo przycisk hot na mojej philipsie.
Bo tak już mi zbrzydło to notoryczne mycie że jak miałam tę czynność wykonywać to piorun mnie strzelał wiec jak najszybciej wysuszyć i już mieć z głowy takie wtedy mi myśli przychodziły ...
I mówię sobie-  dość- ścinam je i będę zapuszczać !!!! tak więc ścięłam je na długości do ucha trochę z asymetrią ...
 ...miałam o nie dbać ale jak zwykle te odrosty i znów powtórka  ....

I znów rozjaśnianie mnie znudziło więc poszedł czarny..

potem brąz...



 teraz już wiem jaką krzywdę robiłam im i sobie ...

        Od października 2012" zmądrzałam "jeszcze nie na tyle by być tak jak nie jedna włosomaniaczką i jedna z moich ulubionych blogerek Anwen ale walczę, czytam, próbuje, testuje by w końcu dać odetchnąć moim włosom od farb i rozjaśniaczy... 

W październiku pofarbowałam ostatni raz w kolorze moich odrostów i do tej pory ich nie farbuję...staram się je wyczuć chodź ciężko mi to idzie ...
Olejuje , używam masek, odżywek  bez parabenów , szampony bez silikonów  ... robię peeling cukrowy,  laminuje ...


4 komentarze:

  1. Jak czytam Twoją historię to tak jakbym czytała o sobie... Mam nadzieję, że szybko znajdziesz sposób na swoje włosy, ja walczę już ok 10 m-cy i jakiejś spektakularnej zmiany nie widzę, ale wiem że moje włosy są mi wdzięczne za tą lepszą pielęgnację.
    P.S.
    Ta asymetryczna fryzura w kolorze platyny rewelacja! A włosy wyglądają na tej fotce naprawdę ładnie i zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie powiększ zdjęcia :) bo słabo je widać a blog ma duży potencjał:) co do mojego wyzwania 100 dni bez słodyczy to może byłabyś chętna do 30 dni? Napisałaś że miesiąc byś wytrwała, więc ja chętnie bym Cię na taki okres dopisała :) Daj znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Wiem wiem :) ale większość osób woli mieć gotowe niż samemu powiększać :)

      Usuń

"Żeby żyć trzeba sobie ustalić wartości niezależne od codzienności"